FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Trzy minuty przed północą Pauliny Marii Kowalskiej



Może faktycznie moje życie erotyczne w niczym nie przypominało romansów, które akurat były na topie. A mój pamiętnik byłby bardzo daleki od „Pamiętnika Nimfomanki”. Emil był moim pierwszym prawdziwym mężczyzną. Iza do tej pory naśmiewała się ze mnie i nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że byłam osiemnastoletnią dziewicą, ale zwyczajnie nigdy nie trafiłam na nikogo, kto wzbudziłby we mnie wystarczające zainteresowanie. Miałam chłopaków, ale zazwyczaj kończyło się na pocałunku, bo stawiałam konkretne granice, w sumie nawet sama nie wiedziałam czemu.



– Emil mi się oświadczył – wyszeptałam, rozmawiając z Izą przez telefon.

– Że co, kurwa? – krzyknęła z niedowierzaniem. – Ty chyba jaja sobie robisz!

– Nie, niby czemu? Przecież jesteśmy razem już jakiś czas, mamy wspólne plany i tak dalej. Ludzie czasami się zaręczają – odpowiedziałam zdecydowanie.

– No tak, Liv, ale wiesz, najpierw chciał ci dziecko zrobić, teraz zaręczyny. Jak dla mnie to on chce cię tutaj zatrzymać. A pamiętasz przecież, że idziesz na studia i jeszcze niedawno właśnie to było dla ciebie priorytetem, a nie mąż, dziecko i pieluchy. Chciałam tak tylko ci o tym przypomnieć. I oczywiście gratuluję. Będziesz miała najwspanialszą druhnę na świecie – dodała z zadowoleniem.



Schowałam twarz w dłoniach i próbowałam analizować sytuację, która przed chwilą się wydarzyła. Nie rozumiałam tego, co działo się z moim ciałem, nie wiedziałam, czemu właśnie Piotr sprawia, że cała przy nim zamieram, jakbym była jego nieodłączną częścią, jakby nasze ciała w jakiś dziwny sposób współgrały ze sobą.

Położyłam się na łóżku, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Z jednej strony wiedziałam, że mam narzeczonego, którego przecież kochałam, a z drugiej strony czułam, że należę do Emila coraz mniej, przynajmniej jakaś moja część nie należała do niego w ogóle albo nawet nigdy nie należała.



Ulica Piotrkowska weekendową nocą była cudowna, tętniła życiem. Na szczęście było jeszcze w miarę ciepło, więc ludzie kręcili się jak mrówki. Bary, knajpy, kluby – wszędzie było pełno dobrze bawiących się i śmiejących się osób. Gdyby nie fakt, że moja przyjaciółka miała niezbyt wiele sił, mogłabym tam spacerować do samego rana.



– A czy wy w ogóle pomyśleliście o mnie? Dopiero zaczęłam studia, a już mam brać ślub? Emil, ja się nie zgadzam. Rozumiem, zaręczyny, miłość, tęsknota, ale na co nam ten ślub tak szybko? To jest poważna deklaracja. A ja… – Urwałam na chwilę. – Ja zwyczajnie nie jestem na to wszystko gotowa. Przyjeżdżasz już w pierwszy weekend, gdy jestem w nowym miejscu, jakbym mieszkała na końcu świata i jakbyśmy nie widzieli się co najmniej miesiąc. W dodatku żądasz ode mnie jeszcze poważniejszej deklaracji niż same zaręczyny. Sorry, ale ja chcę trochę pożyć. A jeśli tobie się spieszy do ślubu, to chyba musisz zmienić narzeczoną!



– Wiesz, jak byłam dzieckiem, to babcia opowiadała mi różne historie, między innymi o chochlikach, które podobno kiedyś żyły. Mówiła, że te małe diabełki zapalały małe płomyczki i przechadzały się po wsiach, ponoć czasami można było zobaczyć całe rzędy przechadzających się płomyczków. Ciekawe, nie? Te płomienie mi o tym przypomniały. – Uśmiechnęłam się na myśl o babci, za którą zawsze bardzo tęskniłam.



Jak dla mnie wiedźmy to akurat zdradliwe bestie. Czerpią energię z każdej osoby, której przepowiadają przyszłość. I zapewne po tej waszej wizycie przybyło ci kilka zmarszczek. Poza tym nie tylko wróżą, ale również przeklinają i uroczą. Trzeba na nie uważać, a najlepiej omijać je z daleka.



Ciepłe płomienie oświetlały jego twarz, a w oczach odbijał się ich blask. Piotr był piękny, męski, dojrzały i seksowny. W tej swojej dojrzałości miał nutkę młodzieńczości, ukrytą gdzieś pod maską, którą zakładał na co dzień. Wpatrywałam się w niego i zapominałam o bólu, złości i cierpieniu, był dla mnie jak lek, lek na całe zło, był moim przeznaczeniem, którego nie udało mi się oszukać.



Spójrz na mnie i posłuchaj. Świat jest pełen złych ludzi, którzy pewnie nie raz cię skrzywdzą, ale ty musisz być silna, dzielna. Jesteś mądra, bystra i dasz sobie radę. Nie raz dostaniesz kopniaka, ale musisz się podnieść i iść dalej. Cokolwiek cię spotka, pamiętaj, siła drzemie w samym środku ciebie, uwolnij ją, podnieś głowę i uwierz, że dalej będzie już tylko lepiej.



– Tata zawsze mi mówił, że człowiek uczy się na błędach.

– Ale ja nie chcę być twoim błędem, rozumiesz? Już ci to przecież tłumaczyłem.

Skinęłam głową, choć nie do końca rozumiałam, kim on chce dla mnie być i kim ja miałabym być dla niego.



– Piotr, a co, jeśli… jeśli nie będę potrafiła rady dać rozkoszy tobie? Co, jeśli to, co dla ciebie jest rozkoszą, dla mnie będzie bólem?

Piotr spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

– Nie będzie, nie martw się.

– Skąd wiesz?

– Bo widzę. – Wskazał na lustro. – Widzę i wiem, że jesteśmy dla siebie stworzeni.



– Wiesz, że jesteś prowokatorką? A myślałem, że taka grzeczna dziewczynka z ciebie.

Zaczęłam z czułością myć jego ciało.

– Jestem grzeczna, ale przy tobie staję się też grzeszna.



W środku czułam, że nie mogę go stracić, że nie chcę. Wiedziałam, że stracę wówczas część siebie. Ale na samą myśl, że spał z nią, z kobietą, która była mu tak bliska, wtedy, gdy ja tęskniłam, sprawił, że czułam wstręt.



Stanęłam na klatce i oddychałam powoli. Wyszłam na podwórko i usiadłam na ławce. Było cicho i chłodno, a na zewnątrz panował spokój. Zamknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam, obok ławki stał kruk, ten, którego zawsze karmiłam na parapecie. Poznawałam go po dziwnym jaskrawym znaku nad dziobem, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam, czy inne kruki też go nie mają.

– Widzisz, maleńki, znów jestem sama – powiedziałam i zaczęłam łkać.



– Gdybyś tak łapczywie nie gryzła długopisu i nie bawiła się nim w ustach, to byłby spokojny. Ale nie! Musiałaś wkładać, wyciągać, przygryzać, a ja patrzyłem i myślałem o tym, co mógłbym zrobić z takimi chętnymi do współpracy ustami. – Odwrócił mnie i wbił we mnie płomienne spojrzenie. – Jesteś zazdrosna?

Skinęłam jedynie głową, a mój oddech gwałtownie przyspieszył.

– To chyba świadczy o tym, że jednak nie jestem ci obojętny?



Masz szczęście, więc chwytaj je i ciesz się nim, bo ze szczęściem to różnie bywa. Jest, a nagle szybko je tracisz.



Musisz się oduczyć przyzwyczajeń z Iwoną, jeśli chcesz być ze mną. Jeżeli nie potrafisz, to pozwól mi odejść. Bo jeśli jeszcze raz zrobisz coś głupiego z przyzwyczajenia, to ja nie wiem, co się ze mną stanie.



Zastanawiałam się, czy to ma sens, czy aby na pewno jestem kobietą stworzoną dla niego, czy uda mi się zaspokoić jego pragnienia? Czy te pragnienia staną się też moimi pragnieniami? W głowie zadawałam sobie mnóstwo pytań, na które nie znałam odpowiedzi.



Cieszyłam się ich szczęściem, patrzyłam, jak Bartek na nią spogląda, jak czule dotyka jej brzucha, którego przecież nawet nie było widać. Zastanawiałam się, czy kiedyś będzie mi dane doświadczyć spełnionej miłości. Miłości, z której zrodzi się nowe, cudowne życie. Odpłynęłam na chwilę gdzieś daleko.



– Lecę na Maltę, lecę na Maltę! – krzyczałam radośnie. – Idę się pakować.

– A śniadanie? – Piotr wskazał na stół palcem.

– Zjem na Malcie. – Znów pocałowałam jego policzek i pobiegłam do garderoby.





Książka Trzy minuty przed północą Pauliny Marii Kowalskiej – wizualizacja
Zamów książkę Trzy minuty przed północą Pauliny Marii Kowalskiej – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce Trzy minuty przed północą Pauliny Marii Kowalskiej

Zobacz więcej – opis świata i bohaterów z książki Trzy minuty przed północą Pauliny Marii Kowalskiej